poniedziałek, 3 kwietnia 2023

10. Zmiana leku

 Witajcie. Widzę, że dawno nie pisałam a ostatni post z września mówi o dobrej decyzji dotyczącej leczenia farmakologicznego. Owszem, dalej to podtrzymuję, jednak wspomniany we wrześniu jedyny skutek uboczny - w postaci wzrostu wagi - okazał się sięgnąć apogeum. Jednym zdaniem - dobiłam już tyle kilogramów, że nie jestem w stanie tego dalej akceptować... 

Na sylwestra polecieliśmy samolotem na wyspy kanaryjskie i było tak samo cudownie, jak w wakacje. Zakochaliśmy się w tym miejscu do tego stopnia, że w kolejne wakacje znów się tam wybieramy... no i to też była moja motywacja do podjęcia jakichś zmian. Nie mogę po raz trzeci wyglądać tam, jak dosłowny wieloryb! Powiedziałam lekarzowi, iż tak dalej być nie może. Trzeba coś zmienić. Podjęłam wiele diet, na które wydałam majątek a waga ani rusz. W końcu lekarz przyznał, że wszystko wskazuje na to, że jestem w tym małym odsetku osób, które na moim obecnym leku po prostu tyją...

Tak więc od kilku tygodni przechodzę etap schodzenia z leku, który towarzyszył mi już kawał czasu. Dzisiaj idę po receptę na nowy lek - który znany jest też z tego, iż przepisuje się go m.in. na bulimię (za granicą został zaklasyfikowany też do leczenia otyłości). Wiąże z tym bardzo wielkie nadzieje. Czasu zostało mi bardzo mało, bo zaledwie 3 miesiące z hakiem, aby zrzucić cokolwiek i czuć się w miarę atrakcyjnie, jak kiedyś. Pozostaje też oczywiście kwestia tego, czy okaże się skuteczny na moje przypadłości. Oby tak. Przeskanowałam multum for internetowych - wiem, że nie ma co się nimi sugerować, gdyż każdy organizm jest inny.... ale moje wyliczenia statystyczne, pozwalają mi się nastawić pozytywnie i dawać nadzieje, że chyba drugi raz nie mogę mieć aż takiego pecha - by na leku, na którym ludzie głównie chudną - przytyć. Cóż... dostanę też dokładną rozpiskę. Z rozmowy z lekarzem wynikało, iż jeszcze przez tydzień mam przyjmować tę najniższą dawkę obecnego leku a następnie przejść zmianę na tzw. zakładkę. Zacznę brać nowy lek w najmniejszej dawce, powoli zwiększając do wstępnie ustalonej z lekarzem. Później zobaczymy, jak będzie z jego skutecznością. Mam trochę obawy, gdyż kilka lat temu, zaczynając pierwszą przygodę z farmakoterapią, czułam się tak źle, że się skutecznie na kilka lat zniechęciłam. W przypadku obecnego leku miałam szczęście - od pierwszej tabletki nie skarżyłam się dosłownie na nic. Jak będzie tym razem? Wiem, że nawet jeśli będę czuć skutki uboczne, to muszę to wytrzymać - dwa, trzy tygodnie i powinny ustąpić

Trzymajcie kciuki, napiszę jak już zacznę przyjmowanie tego nowego specyfiku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz