Dzisiejszy post będzie przybliżał tematykę syndromu DDA. Konkretnie cechy osobowości, towarzyszące osobie, która wychowała się z rodzicem alkoholikiem. W sieci znajdziemy mnóstwo stron z listą tych dysfunkcyjnych cech. Oczywiście nie każdy ma je wszystkie w pakiecie. Ja u siebie znalazłam jakieś 70-80% klasycznych objawów DDA.
Najczęściej przedstawiane dysfunkcje, które odczuwam w życiu to:
NIEŚMIAŁOŚĆ
Z tego już trochę wyrosłam, ale jako dziecko byłam bardzo nieśmiała i wycofana.
IMPULSYWNOŚĆ*
To chyba jedna z gorszych cech, jakie posiadam. Lata "walki" z matką rozbujały moje nerwy do granic możliwości. Reaguję bardzo gwałtownie na rzeczy, które na pewno nie powinny wyprowadzać człowieka z równowagi do tego stopnia.
ZMIENNE NASTROJE
Przykra sprawa. Jednego dnia można tryskać energią i chęcią życia (chociaż od czasu, gdy zawitała nerwica - rzadziej mam takie dni) a następnego widzieć wszystko w ciemnych barwach.
TRUDNOŚCI W OKAZYWANIU UCZUĆ*
Ok. Mam być tu szczera - po to jest ten blog. Wywal z siebie te wszystkie myśli i zmierz się z faktami, do których nie chcesz się przyznać. Początki piekła związanego z piciem matki, to również okres tzw. "pierwszej młodzieńczej miłości". Ochhh... jak ja nie chcę do tego wracać, ale ten temat też będzie trzeba przerobić. Jak kocha nastolatka? Szalenie, z klapkami na oczach - ale kocha. Czy się jej wydaje? Nie sądzę. To skrajne emocje. Tak, z pewnością byłam zakochana i to do granic możliwości. Nie uważałam siebie za atrakcyjną dziewczynę (i tu kolejne cechy DDA - POTRZEBA AKCEPTACJI, OGROMNA SAMOKRYTYKA). W klasie miałam (wg swojego mniemania) o wiele atrakcyjniejsze koleżanki, które już zaczynały spotykać się z chłopakami. I wtedy uwagę na mnie zwrócił ON - osiedlowy czarny charakter, budzący strach wśród sąsiadów a mój dzisiejszy powód do wstydu. Sądzę, że to będzie wymagało osobnego postu - piękny przykład tego, jak działa psychika zostawionego samemu sobie dzieciaka. Alkoholizm matki był wtedy "świeży" - jeszcze nie wywarło to wszystkich skutów w głowie, więc kochałam na swój sposób. Chcę podkreślić, że czułam to w sobie, całą sobą. Kiedy ta moja wielka miłość znalazła się w więzieniu - byłam skłonna do wielu poświęceń, do których nie jestem zdolna dnia dzisiejszego. To było jakieś 15 lat temu. 15 lat procesu, który sprawił, że dziś muszę się "domyślać" swoich uczuć... zastanawiać się czy kocham, czy to to... a co z tym idzie, wielkie kłopoty z okazywaniem tego drugiej osobie. Z jednej strony ta silna potrzeba czucia się kochaną i AKCEPTOWANĄ, silna potrzeba miłości (zapewne tej, której się nie otrzymało w dzieciństwie) a z drugiej problem z identyfikacją i okazywaniem uczuć. 5 lat temu miałam jeszcze takie jakieś "przebudzenie"(?). Jeden związek, w którym odczuwałam to w sobie. Skończyło się źle dla mnie. Zostałam skrzywdzona - niespodziewanie porzucona z dnia na dzień. Być może to też był już tzw. gwóźdź do trumny.... szczególnie, że kolejna cecha to...
LĘK PRZED PORZUCENIEM
No właśnie. Nic dodać, nic ująć. A najlepsze to są takie rozchwiania emocjonalne, kiedy wydaje mi się, że to ja powinnam już skończyć bieżący związek - co by nie zostać uprzedzoną. Ta cecha mogła zostać nasilona, przez porzucenie, jakiego doświadczyłam. (j.w.)
BRAK CELÓW ŻYCIOWYCH
A co za tym idzie - trudności w realizowaniu do samego końca swoich planów życiowych i częste uleganie impulsom. Często daję się namawiać na przedsięwzięcia, które później w chłodnej ocenie okazują się niepotrzebne.
Nawet, jeśli sobie jakiś cel ustanowię, to przeważnie kończy się fiaskiem i zaniechaniem w dążeniu do niego.
NIEŚWIADOME POSZUKIWANIE NAPIĘĆ I KRYZYSOWYCH SYTUACJI*
...a następnie uskarżanie się na ich skutki. Ciężko jest to dostrzec w codziennym życiu. Czytając wiele artykułów związanych z osobowością DDA, zadumałam się niejednokrotnie. Dobrze, że mamy taką skłonność do samokrytyki, bo chociaż możemy dostrzec takie aspekty ;)
Cech jest jeszcze sporo. Jeżeli chcesz więcej poczytać na ten temat - kliknij tutaj. W artykule jest wszystko bardzo dobrze ujęte. Ja wymieniłam te najistotniejsze, które dość łatwo jest u siebie dostrzec. Skutki z pewnością nie raz przejawią się w postach, w których będę przytaczać różne sytuacje z życia.
* na czerwono oznaczyłam te cechy, które są dla mnie najbardziej uciążliwe w dorosłym życiu
Najczęściej przedstawiane dysfunkcje, które odczuwam w życiu to:
NIEŚMIAŁOŚĆ
Z tego już trochę wyrosłam, ale jako dziecko byłam bardzo nieśmiała i wycofana.
IMPULSYWNOŚĆ*
To chyba jedna z gorszych cech, jakie posiadam. Lata "walki" z matką rozbujały moje nerwy do granic możliwości. Reaguję bardzo gwałtownie na rzeczy, które na pewno nie powinny wyprowadzać człowieka z równowagi do tego stopnia.
ZMIENNE NASTROJE
Przykra sprawa. Jednego dnia można tryskać energią i chęcią życia (chociaż od czasu, gdy zawitała nerwica - rzadziej mam takie dni) a następnego widzieć wszystko w ciemnych barwach.
TRUDNOŚCI W OKAZYWANIU UCZUĆ*
Ok. Mam być tu szczera - po to jest ten blog. Wywal z siebie te wszystkie myśli i zmierz się z faktami, do których nie chcesz się przyznać. Początki piekła związanego z piciem matki, to również okres tzw. "pierwszej młodzieńczej miłości". Ochhh... jak ja nie chcę do tego wracać, ale ten temat też będzie trzeba przerobić. Jak kocha nastolatka? Szalenie, z klapkami na oczach - ale kocha. Czy się jej wydaje? Nie sądzę. To skrajne emocje. Tak, z pewnością byłam zakochana i to do granic możliwości. Nie uważałam siebie za atrakcyjną dziewczynę (i tu kolejne cechy DDA - POTRZEBA AKCEPTACJI, OGROMNA SAMOKRYTYKA). W klasie miałam (wg swojego mniemania) o wiele atrakcyjniejsze koleżanki, które już zaczynały spotykać się z chłopakami. I wtedy uwagę na mnie zwrócił ON - osiedlowy czarny charakter, budzący strach wśród sąsiadów a mój dzisiejszy powód do wstydu. Sądzę, że to będzie wymagało osobnego postu - piękny przykład tego, jak działa psychika zostawionego samemu sobie dzieciaka. Alkoholizm matki był wtedy "świeży" - jeszcze nie wywarło to wszystkich skutów w głowie, więc kochałam na swój sposób. Chcę podkreślić, że czułam to w sobie, całą sobą. Kiedy ta moja wielka miłość znalazła się w więzieniu - byłam skłonna do wielu poświęceń, do których nie jestem zdolna dnia dzisiejszego. To było jakieś 15 lat temu. 15 lat procesu, który sprawił, że dziś muszę się "domyślać" swoich uczuć... zastanawiać się czy kocham, czy to to... a co z tym idzie, wielkie kłopoty z okazywaniem tego drugiej osobie. Z jednej strony ta silna potrzeba czucia się kochaną i AKCEPTOWANĄ, silna potrzeba miłości (zapewne tej, której się nie otrzymało w dzieciństwie) a z drugiej problem z identyfikacją i okazywaniem uczuć. 5 lat temu miałam jeszcze takie jakieś "przebudzenie"(?). Jeden związek, w którym odczuwałam to w sobie. Skończyło się źle dla mnie. Zostałam skrzywdzona - niespodziewanie porzucona z dnia na dzień. Być może to też był już tzw. gwóźdź do trumny.... szczególnie, że kolejna cecha to...
LĘK PRZED PORZUCENIEM
No właśnie. Nic dodać, nic ująć. A najlepsze to są takie rozchwiania emocjonalne, kiedy wydaje mi się, że to ja powinnam już skończyć bieżący związek - co by nie zostać uprzedzoną. Ta cecha mogła zostać nasilona, przez porzucenie, jakiego doświadczyłam. (j.w.)
BRAK CELÓW ŻYCIOWYCH
A co za tym idzie - trudności w realizowaniu do samego końca swoich planów życiowych i częste uleganie impulsom. Często daję się namawiać na przedsięwzięcia, które później w chłodnej ocenie okazują się niepotrzebne.
Nawet, jeśli sobie jakiś cel ustanowię, to przeważnie kończy się fiaskiem i zaniechaniem w dążeniu do niego.
NIEŚWIADOME POSZUKIWANIE NAPIĘĆ I KRYZYSOWYCH SYTUACJI*
...a następnie uskarżanie się na ich skutki. Ciężko jest to dostrzec w codziennym życiu. Czytając wiele artykułów związanych z osobowością DDA, zadumałam się niejednokrotnie. Dobrze, że mamy taką skłonność do samokrytyki, bo chociaż możemy dostrzec takie aspekty ;)
Cech jest jeszcze sporo. Jeżeli chcesz więcej poczytać na ten temat - kliknij tutaj. W artykule jest wszystko bardzo dobrze ujęte. Ja wymieniłam te najistotniejsze, które dość łatwo jest u siebie dostrzec. Skutki z pewnością nie raz przejawią się w postach, w których będę przytaczać różne sytuacje z życia.
* na czerwono oznaczyłam te cechy, które są dla mnie najbardziej uciążliwe w dorosłym życiu